We wtorek 13 marca w naszej szkole gościliśmy autorkę licznych publikacji dla dzieci i młodzieży panią Ewę Stadtműller w towarzystwie rysownika, a zarazem byłego ucznia pisarki, pana Łukasza Zabdyra. Goście po spotkaniu autorskim z najmłodszymi uczniami szkoły zgodzili się odpowiedzieć na kilka pytań, które skrupulatnie dla swoich czytelników przygotowali mali redaktorzy „Kącika Malucha”.
 
Witamy bardzo serdecznie. Dziękujemy, że zgodzili się Państwo po tak interesującym spotkaniu, które wymagało od Państwa zapewne wiele wysiłku i wkładu poświęcić nam jeszcze czas, by odpowiedzieć na kilka pytań.
 
Kącik Malucha: Czy trudno jest pisać książki, skąd Pani czerpie na nie pomysły?
 
Ewa Stadtműller: Czy trudno, czy łatwo? Powiem, że bywa tak i tak. Kiedy pisałam „Leksykon dla najmłodszych” i musiałam opracowywać różne hasła, niektóre z nich( np. transformator) były dla mnie trudne, ale z pomocą najbliższych i przyjaciół udało się i o tym urządzeniu opowiedzieć przedszkolakom. A tak w ogóle, to bardzo przyjemnie się pisze zarówno bajki, opowiadania i wiersze, jak i książeczki o charakterze edukacyjnym             ( jak ktoś ma „belfra pod skórą”, to tak łatwo się go nie pozbędzie). Co do pomysłów – najczęściej podpowiadają mi je dzieci, kiedyś moje własne – dziś już dorosłe (westchnienie), obecnie raczej czytelnicy, z którymi bardzo chętnie się spotykam. Czasem gdy padnie jakieś ciekawe pytanie, czy propozycja - wtedy powstaje nowa książeczka.
 

Kącik Malucha: Jakie książki najbardziej lubi Pan ilustrować?
 
Łukasz Zabdyr: Najbardziej to pani Ewy! Od wielu lat pracujemy razem, pani Ewa zna bobrze moje potrzeby. Ja bardzo lubię książki, w których mogę stworzyć czarno-białe komentarze do tekstu, najlepiej w sposób humorystyczny.
 
Kącik Malucha: Co spowodowało, że zaczęła pani pisać książki? Czy to jest Pani jedyne zajęcie?
 
Ewa Stadtműller: Z wykształcenia jestem nauczycielem języka polskiego ( Ja jestem dowodem na to – dopowiada pan Łukasz), natomiast w pewnym momencie moje gardło odmówiło mi współpracy i musiałam zająć się czymś, co nie wymagałoby ciągłego mówienia. Najpierw podjęłam współpracę z kilkoma pisemkami dla dzieci, ale kiedy spróbowałam swoich sił jako autor książeczek, stwierdziłam, że to podoba mi się najbardziej. Dwadzieścia lat temu pojawiła się pierwsza bajeczka a za nią powędrowały kolejne i tak to się wszystko zaczęło.
 
Kącik Malucha: Kiedy i jak rozpoczęła się Pana przygoda z ilustrowaniem książek, czy długo się Pan tym zajmuje?
 
Łukasz Zabdyr: Moja przygoda z ilustrowaniem.... zaczęła się w podstawówce, wówczas robiłem to dla przyjemności, z chęci zaimponowania dziewczynom, także swojej przyszłej żonie - jak się później okazało. Wówczas pani Ewa, moja nauczycielka języka polskiego zaproponowała mi współpracę w gazetce szkolnej, tam objąłem funkcję rysownika.
Od rysunku do rysunku i tak w liceum zaproponowano mi pierwszą pracę zarobkową. Natomiast typowa praca ilustratora rozpoczęła się od roku 1997. Po skończeniu studiów miałem do wyboru dwie drogi: duża korporacja i praca za biurkiem, lub na własny rachunek. Wybrałem to drugie i do dziś tej decyzji nie żałuję.
 
Kącik Malucha: Gdzie najczęściej powstają Pani książki, gdzie rodzą się pomysły, gdzie najlepiej się pisze, kiedy najlepiej się pisze?
 
Ewa Stadtműller: Oczywiście najbardziej lubię pisać w domu, a kiedy?- najlepiej wtedy, kiedy wszyscy domownicy wyjdą do szkoły i do pracy. Wówczas jest cicho, spokój i to są idealne warunki do pracy. Pomysły nie zważają jednak na to i przychodzą do głowy kiedy im się podoba. Ponieważ mogą ulecieć z pamięci, koniecznie trzeba je chwycić i przytrzymać. Bywało, że notowałam je na bilecie autobusowym jadąc do pracy, albo na serwetce w restauracji – tak np. została utrwalona „Kocia kołysanka”.
 
Kącik Malucha: Czy trudno jest ilustrować książki, jakiego typu najtrudniej?
 
Łukasz Zabdyr: Ja bardzo lubię swoją pracę i nie w kategoriach trudności patrzę na książkę. Lubię dostać nową książkę. Najtrudniejsze dla mnie są takie książki, a dokładnie obecnie to narysowanie aniołów, bowiem narysowałem ich w życiu bardzo, bardzo dużo, duckę i jeszcze więcej, i trudno jest narysować coś inaczej, na nowo. Dużą przyjemność sprawiają mi czarno-białe komentarze do tekstu, gorzej jest z kolorowaniem – tego nie lubię. Wymaga to bardzo dużo czasu, żmudnej pracy, choć efekt końcowy jest fajny.
 
Kącik Malucha: Czy wśród Pani publikacji jest jedna taka ulubiona i dlaczego jest dla Pani taka ważna?
 
Ewa Stadtműller: Zawsze najwięcej czasu i uwagi poświęca się najnowszym książeczkom ( to tak jak z dziećmi ), ale rzeczywiście – każdy autor ma w swoim dorobku książkę, która …hmmm… najlepiej go określa. Dla mnie taką książką jest „Przypalona szarlotka” napisana dla mojego najstarszego synka, gdy szedł do Pierwszej Komunii Świętej. W niej chciałam przybliżyć mu w możliwie w przystępny sposób, sprawy dla mnie samej najważniejsze.  Do współpracy zaprosiłam Łukasza, który w zabawny sposób skomentował rysunkiem każde opowiadanie. Przyznam, że także do tych ilustracji mam wielki sentyment.  
 
Kącik Malucha: Ile czasu zajmuje zilustrowanie jednej książki?
Łukasz Zabdyr: Wszystko zależy od książki, jej objętości i rodzaju ilustracji jakie mam wykonać: czarno- białe komentarze, czy kolorowe rysunki. Chcąc to wypośrodkować to około dwóch trzech tygodni. Jednak zdarza się, że nad jedną publikacją pracuję nawet kilka miesięcy.
 
Kącik Malucha: Co i dla jakich odbiorców lubi Pani pisać najbardziej, dlaczego?
 
Ewa Stadtműller: Najbardziej lubię tworzyć dla dzieci, tych najmłodszych i tych troszkę większych. Dla dorosłych również mi się zdarza od czasu do czasu coś napisać np. wiersz, tekst piosenki czy artykuł, ale sporadycznie. Dlaczego? Ponieważ uważam, że literatura dla dzieci jest najmądrzejsza, najpiękniejsza, najzabawniejsza i w ogóle NAJ.  
 
Kącik Malucha: Co lubi Pan najbardziej rysować, ma Pan ulubione postacie, bohaterów, zwierzęta?
 
Łukasz Zabdyr: Aniołki mi się przejadły (śmiech). Najbardziej lubię sięgać po bohaterów komiksowych – są to najczęściej dzieci, przedszkolaki, którzy mają jakieś problemy egzystencjalne, ciekawe przygody. Powstała taka seria do czasopisma „Dominik”, obecnie tworzę taki mini – komiks dla Urzędu Miasta w Niepołomicach czy Straszaki dla pisma „Bliżej Przedszkola”. Ponadto preferuję zdecydowanie książki fantasy i bohaterów typu: elfy, krasnoludy itd., bowiem taka tematyka, zawsze pobudzała moją wyobraźnię.
 
Kącik Malucha: Proszę nam podać receptę, wskazówki dla młodych pisarzy?
 
Ewa Stadtműller: Przede wszystkim pisać, pisać i jeszcze raz pisać. Jeśli ktoś chce pisać to musi po prostu to robić, jeżeli jest gazeta szkolna, to powinien przygotowywać dla niej  artykuły, jeżeli są konkursy literackie to brać w nich udział.  Bardzo skutecznie ćwiczy się precyzję słowa wymyślając króciutkie zagadki, fraszki, limeryki,  które wbrew pozorom wcale nie są łatwe, właśnie dlatego, że muszą być krótkie. Serdecznie polecam takie słowne zabawy i życzę wytrwałości.
 
Kącik Malucha: Kiedy i gdzie najlepiej się Panu pracuje nad ilustracjami?
 
Łukasz Zabdyr: Podstawowe założenie to cisza i spokój, trzeba wyłączyć się z otoczenia. Mam o tyle dobrze, że moje dzieci chodzą do szkoły i w moim mieszkaniu mam dostosowane pomieszczenie, pokój do pracy. Pracuję w domu na zasadzie „mnicha”,  wstaję wcześnie około 5 rano, tak by do godziny 12 zakończyć pracę. Wszyscy domownicy szanują taki układ, gdy są w domu nie przeszkadzają mi. Następnie ja wychodząc z pracowni jestem dla nich, zamykam drzwi i nie myślę o pracy, nie wracam do niej.
 
Kącik Malucha: Kto jako pierwszy czyta Pani książki, jest pierwszym recenzentem?
 
Ewa Stadtműller: Mój mąż. Zazwyczaj jemu, jako pierwszemu czytam to, co w ciągu dnia udało mi się napisać.  Kiedyś były moje dzieci, ale powyrastały już z moich książek i nie chcę im zawracać głowy. Natomiast mąż słucha, bo… nie ma wyjścia (śmiech). Kolejnym recenzentem jest redaktor, a następnie wydawca, który decyduje czy książka zostanie przyjęta do druku czy nie.
 
Kącik Malucha: O czym trzeba pamiętać tworząc ilustracje do książek, proszę podać nam wskazówki?
 
Łukasz Zabdyr: O czym to ja zawsze pamiętam(westchnienie)? Na pewno o terminie oddania wydawcy. Nie mogę sobie pozwolić na „zbyt  długie”  skupienie się nad jednym rysunkiem, bowiem mam ich wykonać kilka, kilkanaście do jednej książki, a czas goni. Muszę tak zaplanować swoje działania, by wszystko było zgodne z terminem. Ważne by skupić się na pracy, nie rozpraszać się, by owocnie wykorzystać czas. Ważna jest samodyscyplina.
Wskazówki - nie tworzyć do szuflady, pokazywać, prezentować swoje dzieła. Ponadto polecam ćwiczenie z rysowaniem literek, które prezentowałam podczas spotkania, jest bardzo rozwijające, pobudza wyobraźnię, ja do tej pory często z niego korzystam.
 
Kącik Malucha: Bardzo dziękujemy Państwu za miłe spotkanie i poświęcony nam czas, życzymy dalszych sukcesów i nieustającej weny twórczej.
 
 
Pytania przygotowali i spotkanie przeprowadzili młodzi redaktorzy „Kącika Malucha”, uczestnicy warsztatów dziennikarskich pod opieką Katarzyny Nogieć w składzie: Kaja Sikora, Ola Graca, Marlena Murawska, Ada Kralka, Weronika Stąpała, Zosia Młodecka, Natalia Cichy, Ewa Małek, Ewa Jagiełka, Ewelina Burda, Magda Kurbiel, Damian Siemieniec, Bartosz Chochorek.